Pątnicy zjeżdżali się z różnych stron Śląska. Nie brakowało rodzin z dziećmi. Jedni podjeżdżali na górę bez zatrzymywania się, inni chwilami – zwłaszcza między Wysoką a Górą św. Anny – musieli zsiadać z rowerów.
Łącznie zapisało się na rajskim placu 1217 osób. Najdalej na Górę św. Anny mieli Krystyna i Dionizy z Wałbrzycha. Pokonali 302 km.
- Już przed rokiem było nas więcej niż tysiąc, dziś znowu pątników przybyło – ocenia ks. dr Krzysztof Faber, dyrektor Radia Doxa, które tradycyjnie zaprosiło rowerzystów na pielgrzymkę. – W przyszłym roku – za namową gwardiana franciszkanów będziemy już celebrować mszę św. w grocie lurdzkiej. Na pewno można się modlić i na rowerze, i tu już na miejscu. Wielu rowerzystów przyjechało wcześniej, by przyjąć sakrament pokuty i mieć czas na indywidualną modlitwę. To wydarzenie jest ważne także dla ich rodzin i parafii.
Z kolegami z Dobrodzienia przyjechał Janusz Szafarczyk. – Jest nas z klubu Jednoślad Dobrodzień 41 osób. Przejechaliśmy 42 kilometry w czasie nieco powyżej dwóch godzin. Uczestnicy mają różne rowery i różnie są przygotowani. Najważniejsze, że pogoda dopisała i uniknęliśmy awarii rowerów. Widzieć tylu rowerzystów, którzy przyjechali za coś dziękować i o coś prosić, to jest radość. Ja proszę o zdrowie dla bliskich i za córkę, która jest w trakcie matury. Żeby się nie stresowała, podchodziła spokojnie i dała radę.
Basia i Adam z klubu Catana z Bytomia przyjechali na Górę św. Anny już w piątek wieczorem. Przenocowali w schronisku. Przed mszą św. w bazylice zdążyli zwiedzić Muzeum Czynu Powstańczego i pójść pod Pomnik Czynu Powstańczego.
- To jest takie miejsce, które na pewno warto odwiedzić – mówią – bo to i miejsce dobre do modlitwy i Park Krajobrazowy. A rowery są po prostu naszą pasją. W soboty i niedziele robimy wycieczki nawet powyżej stu kilometrów.
Z Raciborza Studziennej przyjechał na rowerze Jan Piprek. 60 kilometrów przejechał w trzy godziny. Był dotąd na wszystkich trzynastu pielgrzymkach.
- Na górę wjechałem, nie schodząc z siodełka – opowiada. – Nie daję się zniechęcić, choć w 2012 roku tu, na Górze św. Anny miałem zawał. Mam osobiste intencje i je do św. Anny przywiozłem. A na co dzień jeżdżę chętnie. Także do Czech.
Z klubem Rajder przyjechał z Opola jego członek, Marek Madej. Jak co roku chętni do pielgrzymowania z Rajderem zbierali się przed kościołem św. Piotra i Pawła.
- Zabrało się około 50 osób, a kolejne dołączały się po drodze – relacjonuje. – Zatrzymaliśmy się w Kamieniu Śląskim na odpoczynek i modlitwę oraz w Ligocie Dolnej przy nowym Muzeum Sztuki Sakralnej. Dokładniej będziemy je zwiedzać w drodze powrotnej i napijemy się kawy.
Do tej samej grupy dołączył Andrzej Żołędziowski z Tułowic. Licznik nie kłamie. W jedną stronę przejechał 63 kilometry. – Góra św. Anny to jest takie miejsce, gdzie rowerzyści często przyjeżdżają. Ale tak wielu – sporo więcej niż tysiąc jednocześnie - jest nas tylko ten jeden raz w roku – mówi.
Mszę św. w bazylice celebrowali ks. prof. Marek Lis z Wydziału Teologicznego UO, ks. dr Krzysztof Faber i ks. Tomasz Maintok, wikary w parafii św. Antoniego w Zdzieszowicach. Gwardian klasztoru, witając rowerzystów nazwał ich najbardziej kolorową i rozśpiewaną pielgrzymką przybywającą do sanktuarium.
Zobacz najnowsze wydanie magazynu MUZOtok. Rozmowa z Pawłem Domagałą
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?